Dzień 29 września jest Ogólnopolskim Dniem Głośnego Czytania.
Nasza szkoła po raz kolejny włączyła się do akcji, której głównym celem jest budzenie szacunku do słowa pisanego i promocja czytelnictwa.
Wspólnie przeczytaliśmy wybrane wiersze Bolesława Leśmiana, ponieważ w 2017 roku mija 140. rocznica urodzin i 80. rocznica śmierci poety.
Poezja Bolesława Leśmiana jest wyjątkowa.
Ulubionym gatunkiem Leśmiana była ballada ludowa, pierwotnie przeznaczona do głośnej recytacji i śpiewu.
W jego poezji powstają liczne neologizmy (nowe wyrażenia, sformułowania), które mają rozmaity charakter. Tworzył je zwykle zestawiając ze sobą wyrazy na zasadzie antonimii, czyli takie, które były sobie przeciwstawne, miały sprzeczne znaczenia.
Leśmian był kontynuatorem poezji symbolicznej. Poeta wyżej cenił intuicję niż intelekt, uważał bowiem, że ludzki rozum działa bardzo schematycznie, jest ograniczony i niezdolny do przekroczenia pewnych barier.
Dajmy się ponieść pięknu słowa i głośno poczytajmy!
Bolesław Leśmian
„W malinowym chruśniaku”
W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem
Zapodziani po głowy, przez długie godziny
Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny.
Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem.
Złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty,
Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory,
Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory,
I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty.
Duszno było od malin, któreś, szepcząc, rwała,
A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,
Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni
Owoce, przepojone wonią twego ciała.
I stały się maliny narzędziem pieszczoty
Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie
Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie,
I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty.
I nie wiem, jak się stało, w którym okamgnieniu,
Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła,
Porwałem twoje dłonie — oddałaś w skupieniu,
A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła…
„Taka cisza w ogrodzie”
(…) Taka cisza w ogrodzie, że się jej nie oprze
Żaden szelest, co chętnie taje w niej i ginie.
Czerwieniata wiewiórka skacze po sośninie,
Żółty motyl się chwieje na złotawym koprze.
Z własnej woli, ze śpiewnym u celu łoskotem
Z jabłoni na murawę spada jabłko białe,
Łamiąc w drodze kolejno gałęzie spróchniałe,
Co w ślad za nim — spóźnione — opadają potem.
Chwytasz owoc, zanurzasz w nim zęby na zwiady
I podajesz mym ustom z miłosnym pośpiechem,
A ja gryzę i chłonę twoich zębów ślady,
Zębów, które niezwłocznie odsłaniasz ze śmiechem …
„Dwoje ludzieńków”
Często w duszy mi dzwoni pieśń, wyłkana w żałobie,
O tych dwojgu ludzieńkach, co kochali się w sobie.
Lecz w ogrodzie szept pierwszy miłosnego wyznania
Stał się dla nich przymusem do nagłego rozstania.
Nie widzieli się długo z czyjejś woli i winy,
Zdjęcia w Albumie fotograficznym.