W dniach 27-29 kwietnia 48-osobowa grupa gimnazjalistów z ZS 1 Stryków odbyła wycieczkę do stolicy Czech. Przygoda rozpoczęła się w środę dość wcześnie rano, bo już o 6.45 zarządzono zbiórkę pod szkołą. Następnie pełniuśki autokar wraz z przemiłym przewodnikiem ruszył w nieznane. Choć droga była długa , to interesująca, bo pan przewodnik , gdy tylko coś ciekawego mijaliśmy, opowiadał o tym, zwracając naszą uwagę. Przejeżdżając przez Wrocław, mijaliśmy np. stadion, który powstał z okazji EURO 2012. Wielkość tego obiektu zrobiła na wielu z nas ogromne wrażenie. Przepiękna panorama górska dłuższy czas towarzyszyła nam za oknami. Przewodnik opowiedział także historię związaną z Górą Ślężą zwaną też Górą Czarownic.
Dzięki temu, że jesteśmy w Unii Europejskiej i Strefie Schengen nawet nie zauważyliśmy, kiedy przejechaliśmy granicę i znaleźliśmy się w Czechach. Przywitały nas całe pola solarów, ekranów kumulujących energię słoneczną. W Polsce to rzadki widok, tam co chwila można było obserwować rzędy ustawionych w jednym kierunku ekranów. Przewodnik opowiedział nam trochę o historii Czech, które tak, jak i my, dość długo były pod zaborem austriackim i niemieckim, a II wojna światowa zaczęła się dla nich rok wcześniej, kiedy to Adolf Hitler włączył ich ziemie do III Rzeszy. Dowiedzieliśmy się także, że choć to właśnie przy pomocy Czech zostaliśmy 1050 lat temu ochrzczeni, to panuje tu inny odłam wiary niż u nas . W XV wieku Jan Hus dokonał reformy kościoła i rewolucji kulturalnej Czech i od tego czasu panuje na tych ziemiach husytyzm. Co prawda niewielu Czechów czynnie kultywuje wyznanie, ale i tak była to dla nas nowa informacja.
Praga okazała się dużą aglomeracją, jak na ponad tysiącletnią europejską stolicę przystało i dość długo przedzieraliśmy się przez miasto, zanim dotarliśmy do hotelu. Zakwaterowanie odbyło się szybko i sprawnie, choć winda chodziła kiepsko. Jednak wielu z uczestników nie czekało na jej przyjazd i bohatersko ruszyli schodami, obładowani bagażami na VIII piętro. Czteroosobowe pokoje o dość dobrym standardzie: wygodne łóżka, łazienka z prysznicem w każdym pokoju, bardzo przypadły do gustu uczestnikom i odwiedzinom oraz bliższej integracji nie było końca. Na szczęście zmęczenie drogą wzięło górę i młodzież posnęła.
Kolejny dzień był niezmiernie męczący, ale i obfity w atrakcje. Dowiezieni przez autokar w jedno miejsce ruszyliśmy pieszo przez starą Pragę. Najpierw wspięliśmy się na Wzgórze Petrin pod tzw. Małą Wieżę Eiffela, która została zbudowana zaledwie w kilka lat po tej paryskiej, czyli również liczy sobie ponad sto lat. I choć nazwana jest „małą”, to wcale taka mała nie jest, a widok z niej robi wrażenie. Okazało się, że mamy słabą kondycję, bo kilka osób w ogóle zrezygnowało z marszu po schodach, a kilka kolejnych nie dotarło na sam szczyt, tylko podziwiało widoki z balkonu położonego w połowie wieży. A ponieważ był to wietrzny dzień, Ci którzy doszli na szczyt, mówili, że wiało tak bardzo, że cała wieża ruszała się i skrzypiała. Ale przecież adrenaliny nigdy za dużo…
Choć w związku z napiętym programem zwiedzania, nie wchodziliśmy do muzeów, to jednak i tak widzieliśmy bardzo dużo, mogąc podziwiać architekturę miasta ze wszystkich okresów historycznych od stylu romańskiego po neogotyk. Praga jest piękna i ma pełno zabytków, a to wszystko dzięki temu, że II wojna światowa była dla miasta łaskawa i nie zburzono tu żadnego pałacu, kościoła czy kamienicy. Przeszliśmy po Moście Karola, pięknie ozdobionym wieloma rzeźbami, na którym atmosferę zabawy i radości tworzyły liczne uliczne zespoły, grające różne gatunki muzyki. Z mostu obserwowaliśmy Zamek Praski – Hradczany – największy zamek na świecie oraz Małą Stranę – niezwykle malowniczą dzielnicę starego miasta. Poszliśmy także na Rynek Staromiejski, gdzie o pełnej godzinie przyglądaliśmy się ruchomemu kurantowi na wieży kościelnej. Byliśmy także świadkami zmiany warty przy pałacu prezydenckim. I choć taka zmiana odbywa się co godzinę, to jej oprawa jest tak widowiskowa, że za każdym razem zbiera się cała masa obserwatorów, by podziwiać paradujących żołnierzy. Oczywiście zainteresowały nas także sklepy i kramiki, w których można było kupić przeróżne pamiątki związane z Pragą i Czechami, a także pojeść regionalnych przysmaków takich, jak trdelniki – ciastka z kręconego i smażonego ciasta, które można jeść same lub np. z lodami.
Po dość męczącej wędrówce po mieście wróciliśmy do hotelu na smaczną obiado-kolację i wieczorne pogaduchy do poduchy.
Ostatni dzień- dzień wyjazdu rozpoczął się od jeszcze jednego wypadu na stara Pragę, by zobaczyć kilka interesujących pomników władców czeskich, spośród których szczególne emocje wzbudził król Karol na koniu wiszącym do góry nogami. Taka satyra z władzy. Byliśmy też w żydowskiej dzielnicy Josefov, gdzie mogliśmy podejrzeć cmentarz żydowski i posłuchać o dziejach Żydów w tym państwie.
Powrót do Polski zaczęliśmy od wizyty w tradycyjnym sklepie czeskim, gdzie prawie hurtowo zaopatrywaliśmy się w czeskie słodkie specjały np. Lentilki czy czekoladę Studencką. I do domu- przed nami 415 km.
Wróciliśmy cali, zdrowi i szczęśliwi, choć umęczeni. Warto dodać, że cała wyprawa nie odbyłaby się, bez energii i zaangażowania naszej nauczycielki od angielskiego, pani Katarzyny Cnotalskiej, która to wygrawszy w ogólnopolskim konkursie „Najbardziej wartościowa wycieczka”, otrzymała nagrodę w postaci voucher’a na noclegi ze śniadaniami i dzięki temu koszt naszej wycieczki był bardzo przyjazny dla kieszeni naszych rodziców.
Zdjęcia w Albumie fotograficznym.