Uczucie przebywania na świeżym powietrzu jest bardzo odstresowujące i relaksujące, dlatego zajęcia w plenerze, szczególnie przy sprzyjającej, bo słonecznej pogodzie to strzał w dziesiątkę. Ale czy na angielskim można/wypada wyjść z klasy?.... Why not? Of course!- powiedziałby Anglik czy Amerykanin.
1 marca czwarte klasy przetarły szlaki i wyszły, co prawda niedaleko, bo na czerwone boisko, ale za to 45 minut minęło niezwykle przyjemnie i pożytecznie.
Pierwsza z zabaw po angielsku to „Interview in two circles”. Uczniowie stojąc w dwóch okręgach, które zmieniały się co jakiś czas na sygnał; „change”, przeprowadzali ze sobą „wywiad”, utrwalając poznane zwroty i słówka, a także integrując się ze sobą.
Kolejna gra językowa to „Simon says”, którą można było przeprowadzić bez żadnych ograniczeń związanych z małą ilością miejsca w sali lekcyjnej. No i wiemy już, co to waist albo hips.
Na koniec zabawa ruchowa znana pod nazwą „babajaga patrzy”, ale w naszej wersji: „Green light, red light”. Było dużo ruchu, śmiechu i dobrych emocji.
Dzięki przebywaniu na słońcu dostarczyliśmy do organizmu witaminę D. Aktywność na świeżym powietrzu pozytywnie wpłynęła na naszą energię i motywację do ruchu, którego pragniemy po zimie.
Takie zajęcia miały same plusy: utrwaliliśmy słówka i zdania, nauczyliśmy się nowych poleceń, zwrotów i słówek, przewietrzyliśmy umysły, pooddychaliśmy świeżym powietrzem, poruszaliśmy się, zintegrowaliśmy się ze sobą bardziej. Byliśmy bardzo zadowoleni z takiego rodzaju zajęć. Jesteśmy też przekonani, że edukacja outdoorowa to bardzo atrakcyjny i efektywny sposób zdobywania wiedzy i wielu ważnych umiejętności.